Powiedzenia typu „ile włożysz, tyle wyjmiesz” lub „jeżeli dasz coś komuś to kiedyś odpłaci Ci tym samym” idealne pasują do dzisiejszej aplikacji. Do tego dołączamy internet, aparat w telefonie, widok wścibskiej sąsiadki podglądającej przez judasz, mieszamy z całym światem, wrzucamy do Google Play i lada moment upiecze się nam niezły tytuł.
Rando jest zdecydowanie aplikacją dla ciekawskich użytkowników uwielbiających cykać zdjęcia przy każdym możliwym momencie. Magia tkwi w tym, że nie podrzucamy tego na Fejsika czekając na dowartościowanie w postaci lajków czy komciów lecz puszczamy nasz twór w świat, który trafi do losowo wybranej osoby i zrobi jej niespodziankę. Jak już pisałem trzeba włożyć aby coś wyciągnąć. Co mam na myśli.. wysyłając jedno zdjęcie w przestrzeń, otrzymamy dokładnie tyle samo. Nie ma tu możliwości że leniuch nachapie się ciekawych fotek z całego świata a od siebie nie da zupełnie nic.
Do otrzymanego zdjęcia dołączona zostaje również informacją o lokalizacji, którą musimy udostępnić w opcjach naszego smartfona z Androidem. Dzięki temu my i nieznane nam osoby wiedzą, z którego państwa przyleciała do nich uchwycona aparatem chwila. Zdjęcia możemy oznaczać jako ulubione, pobierać, usuwać a niepożądanych autorów, którzy zamiast przesłać coś ambitnego dołączają swoją „kuśkę” lub coś o wiele gorszego możemy po prostu zablokować.
Zdjęcia jak już wcześniej wspominałem robione są „przez wizjer sąsiadki” czyli w postaci koła. Niestety autorzy zapomnieli dodać możliwość włączenia flasha i zdjęcia w gorszych warunkach tracą na jakości.